Nikt nie mógł w to uwierzyć. Po tylu latach , znowu widzę moją córkę , Moon. Volvery od razu przybiegła , po czym nasz uścisk jeszcze bardziej się powiększył. Po minucie Moon puściła.
-Mamo , tato , oto Taravia.-Powiedziała Moon , wskazując na tę żółtą waderę , która przez większość czasu wpatrywała się w niebo. Jakby na zawołanie , wadera wyciągnęła sztylet z pochwy , po czym ukłoniła się przede mną i Volvery.
-Taravia , panie.-Wyszeptała. Widocznie Moon opowiadała jej , że jesteśmy alfami.
-Zatrzymacie się u nas?-Zapytała wreszcie Volvery. Taravia otworzyła usta , ale jak zwykle szybka Moon powiedziała:
-Nie mamy wyboru!
-Chodźcie , oprowadzimy was po wataszy. Dużo się zmieniło od początku , kiedy tutaj doszłaś , Moon.-Powiedziałem. Wszyscy ruszyli za mną , tylko Taravia stała z głową zwróconą ku niebu. Po chwili coś zaszemrało , a kiedy się odwróciłem , Taravii nie było.
Reszta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz