wtorek, 19 maja 2015

Od Ashland'a

Bawiłem się w trawie goniąc koniki polne i motyle. Miały takie kolorowe skrzydełka. Brakowało mi, że w wataszy nie ma wiele szczeniąt i muszę bawić się sam. Goniłem teraz ślicznego żółtego motylka ujadając radośnie. Czasem potykałem się o własne łapy, momentami nieświadomie używałem mocy i znajdowałem się przed owadem. Kiedy straciłem z oczu żółte skrzydła stworzonka zacząłem gonić wiewiórkę. Niestety weszła na drzewo znajdujące się nad urwiskiem... Próbowałem wspiąć się za nią, ale spod łapy osunęła mi się ziemia i sturlałem się do czyjeś jamy obijając sobie wszystko.-Ał...-jęknąłem płaczliwie i podniosłem się do pozycji siedzącej. Otrzepałem futerko z kurzu i rozejrzałem się. Ta jaskinia wyglądała jakby należała do kogoś ważnego, pachniała również znanym zapachem. Poczułem senność i ułożyłem się na cudzym legowisku... Zanim zasnąłem zobaczyłem wilka w wejściu i od razu przypomniałem sobie w czyjej jaskini spałem... Rodziny alfa.

Alfy?

Od Jeff'a

~Chciała wedrzeć się do mojego umysły, głupia-przyduszałem ją łapą. Nie wywinie mi się tak łatwo. Próbowała mnie odepchnąć, na marne. Traciła tylko cenne siły. Zaśmiałem się złośliwie. Moje oczy zaczęły się robić martwe, ale pełne szału... Łapy powiększyły się.~Nie! Muszę się uspokoić-zacząłem oddychać spazmatycznie widząc w jej oczach strach. Wytrąciłem jej broń z łapy i powoli ją puściłem. Od razu odskoczyła. Próbowała sięgnąć broń, ale po prostu jak ciekawskiemu szczeniakowi przydepnąłem jej łapę
-Ał!-oburzyła się i spojrzała na mnie obrażona. Wywróciłem oczami.-Po co za mną szedłeś?-padło pytanie, a ja spojrzałem na nią skupiony.
-Nie za Tobą, za rogaczami. Należę do tych, którzy są w stanie na nie zapolować.-odparłem uśmiechając się wrednie.-Nie martw się, odechciało mi się.-rzuciłem obojętnie widząc jej minę i pozycję świadczącą o gotowości do skoku.-Spokojnie. Może zanim mnie zabijesz, przedstawisz się?-zapytał w miarę uprzejmym głosem.-Wybacz, gdzie moje maniery... Jestem Jeff, dla znajomych Jeff'y, do usług-przedstawiłem się. Widziałem, że się zawahała. Choć znałem jej imię, chciałem usłyszeć je z jej ust. Czekałem.
-Mam na imię Natasha-odparła cicho.
-Miło poznać. Zechcesz opowiedzieć mi co łączy Cię z rogaczami?-zapytałem rzucając jej broń...

Natasha? Ktoś inny?