niedziela, 24 maja 2015

Od Moon do Zayack'a

-Cześć , jestem Moon.-Uśmiechnęła się promiennie do zdrętwiałego basiora , który wyglądał jakby miał zwidy.
-Z-Z-Zayack...-Wyszeptał bardzo niepewnie,
-Miło mi.-Uśmiechnęłam się.Basior schował swoje czarne skrzydła błyskawicznie , jakby się czegoś przestraszył.
-Należysz do jakiejś watahy?-Zapytałam.

Zayack?

Od Zayack'a

Chodziłem po ziemi dojść długo. Jak ja mogłem to zrobić. Dalej niepotrafiłem sobie tego wybaczyć. Zabiłem samice. Wadere w ciąży. I to jako anioł.
- To przez ciebie - warknołem mówiąc do djala. wiedziałem, że mnie słyszy bo jako upadły anioł byłem z nim połonczony.
,, Co ty nie powiesz" - odpowiedział mi w myślach. Musze się z nim użerać całe życie. A raczej nie życie bo już jestem martwy. Nie żyje i taka jest oeawda. Choć moge być na ziemi, a inni mnie widzą jestem martwy. Postawiłem cicho łape kiedy poczułem inne wilki. Czyżby wataha. pewnie i tak mnie nie zechcom. Nagle zauwarzyłem śnieżno bjałom wadere.
,, Zabij jom" - usłyszałem głos w swojej głowie.
- Znowu. Nigdy w życiu - warknołem mu w odpowiedzi. Mjałem go dosyć. Stałem i patrzałem tylko w strone wadery. Gdybym się ruszył, ona pewnie była by już martwa.

Moon