piątek, 22 maja 2015

Od Natashy

Patrzyłam się ze zdziwieniem na Jeffa. A po chwili sobie przypomniałam co mu dałam.
- A tak faktycznie - i odłożyłam zioła do kuferka - podałam ci eliksir który anulował na 24 moc czytania w myślach.
Znów odwróciłam się do kuferka bo zobaczyłam że Jeff powoli się nie kontroluje.
- "Saris nie atakuj go wiem co zrobić" - powiedziałam w myślach do Jednorożca.
Gdy basior podszedł do mnie szybko się odwróciłam i włożyłam mu do paszczy ziele.
Chwile się pod krztusił a potem wypluł ziele. Zanim coś powiedział odezwałam się.
- A to jest dla twojego Szału - uśmiechnęłam się
Saris ze śmiechu przewrócił się na ziemi do góry brzuchem i zaczął rżeć ze śmiechu.
Zasłoniłam usta łapą by nie dostrzegł mojego chichotu. Mine jaką zrobił była nie ziemska.

?Saris?Jeff?

Od Nemidith

- A skąd miałam wiedzieć że nie gryziesz? - oblizałam się nerwowo. Ten wilk chyba nie był niebezpieczny, jednak nie potrafiłam przekonać samej siebie i braku zagrożenia. - No i to nie mój teren.
- Nie należysz do naszej watahy? - przekrzywił łeb.
- Ja.... Nnnie wiem... - odwróciłam wzrok. Jeff zdawał się widzieć, co kotłuje się w moim umyśle. Chciałam znaleźć sobie jakąś "rodzinę", ale się bałam. Jak dotychczas nigdzie nie zabawiałam długo. Pozbywali się mnie jak niepotrzebnego śmiecia. Po tylu rozczarowaniach miałam prawo się obawiać.
Podniosłam wzrok i mnie zamurowało. Miałam pysk Jeff'a tuż przed moimi oczami. Za blisko! Powinno być co najmniej metr odstępu!
Nagle ogarnęło mnie onieśmielenie. Basior dalej się na mnie gapił.
- Cccco?!

  Jeff? Sorki że krótkie 

Od Ashland'a

Patrzałem na nią spokojnie-Pójdę już sobie, przepraszam...-odparłem po chwili milceznia i ruszyłem w stronę wyjścia. Wilczyca stanęła mi jednak na drodze. Spojrzałem na nią podkulając ogon i kładąc uszy po sobie. Zaskomliłem cicho, co chciała? Dlaczego najpierw na mnie nakrzyczała, a teraz nie pozwala mi wyjść? Czekałem na jej reakcję...

Od Jeff'a do Natashy

Obudziłem się z bólem głowy... Au, ale przecież nic nie piłem. Po chwili poczułem ciepło czyjegoś ciała i zapach wadery oraz jednoroga. O matko, co ja robiłem?! Zauważyłem, że koń porusza łbem i wilczyca odwraca się w moją stronę z jakimiś ziółkami. O co chodzi? Spróbowałem dowiedzieć się czegoś z ich myśli, wspomnień... Co? Nie! Jak?! Pustka! Nie umiem połączyć się z ich umysłami, co jest?! Spanikowany zerwałem się z miejsca-Co żeście mi zrobili? Nie podchodź-warknąłem do wilczycy.
-Jeff, spokojnie. O co Ci chodzi?-zapytała spokojnie, a rogacz zaczął grzebać kopytem w ziemi ostrzegając mnie.
-Co mi daliście, że straciłem moc? Dlaczego nic nie czuję? Co się tu dzieje?!-spanikowałem... Zaczynałem wpadać w Szał.

Od Jeff'a do Nemidith

Spojrzałem na nią spokojnie. Była nasza, żaden obcy. Cofnąłem się lekko-Dlaczego się chowasz?-zapytałem jej spokojnie i usiadłem na ziemi. Nie odpowiedziała mi, patrzyła na mnie chyba nieufnie. Nie chciałem być chamem i nie spróbowałem przejrzeć jej umysłu. Patrzyliśmy się na siebie w milczeniu, a powietrze zaczęło robić się ciężkie... -Jestem Jeff, dla znajomych Jeff' y. A Ty, jak masz na imię?-zapytałem chcąc przerwać tą ciszę. Wysiliłem się na przyjacielski uśmiech i czekałem na odpowiedź.-No, ja nie gryzę-wyszczerzyłem się do niej chcąc ją ośmielić. Tak Jeff' y, zachowuj się jak idiota przed obcą waderą. Nie wiem czy to wyobraźnia płatała mi figle, ale chyba się uśmiechnęła. Tak delikatnie.
-Jestem Nemidith-usłyszałem odpowiedź. Uśmiechnąłem się do niej.
-Powiesz mi dlaczego się chowałaś?-chciałem ciągnąć rozmowę.