Wyczułem jej zdenerwowanie i cofnąłem się-Wybacz-zreflektowałem się-Jak
to nie wiesz czy należysz do watahy?-zapytałem zdziwiony. Spojrzała na
mnie zawstydzona.-Wiesz... Potraktuję Cię jak członka stada, nie mam
ochoty na gonitwę i ewentualną walkę, więc witaj w domu
madame-uśmiechnął się szarmancko. Zawstydziła się jeszcze
bardziej-Zechcesz towarzyszyć mi podczas spaceru?-zaproponowałem.
-Oczywiście-odparła i razem ruszyliśmy lasem...
Nemidith? Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz