piątek, 29 maja 2015
niedziela, 24 maja 2015
Od Moon do Zayack'a
-Cześć , jestem Moon.-Uśmiechnęła się promiennie do zdrętwiałego basiora , który wyglądał jakby miał zwidy.
-Z-Z-Zayack...-Wyszeptał bardzo niepewnie,
-Miło mi.-Uśmiechnęłam się.Basior schował swoje czarne skrzydła błyskawicznie , jakby się czegoś przestraszył.
-Należysz do jakiejś watahy?-Zapytałam.
Zayack?
-Z-Z-Zayack...-Wyszeptał bardzo niepewnie,
-Miło mi.-Uśmiechnęłam się.Basior schował swoje czarne skrzydła błyskawicznie , jakby się czegoś przestraszył.
-Należysz do jakiejś watahy?-Zapytałam.
Zayack?
Od Zayack'a
Chodziłem po ziemi dojść długo. Jak ja mogłem to zrobić. Dalej
niepotrafiłem sobie tego wybaczyć. Zabiłem samice. Wadere w ciąży. I to
jako anioł.
- To przez ciebie - warknołem mówiąc do djala. wiedziałem, że mnie słyszy bo jako upadły anioł byłem z nim połonczony.
,, Co ty nie powiesz" - odpowiedział mi w myślach. Musze się z nim użerać całe życie. A raczej nie życie bo już jestem martwy. Nie żyje i taka jest oeawda. Choć moge być na ziemi, a inni mnie widzą jestem martwy. Postawiłem cicho łape kiedy poczułem inne wilki. Czyżby wataha. pewnie i tak mnie nie zechcom. Nagle zauwarzyłem śnieżno bjałom wadere.
,, Zabij jom" - usłyszałem głos w swojej głowie.
- Znowu. Nigdy w życiu - warknołem mu w odpowiedzi. Mjałem go dosyć. Stałem i patrzałem tylko w strone wadery. Gdybym się ruszył, ona pewnie była by już martwa.
Moon
- To przez ciebie - warknołem mówiąc do djala. wiedziałem, że mnie słyszy bo jako upadły anioł byłem z nim połonczony.
,, Co ty nie powiesz" - odpowiedział mi w myślach. Musze się z nim użerać całe życie. A raczej nie życie bo już jestem martwy. Nie żyje i taka jest oeawda. Choć moge być na ziemi, a inni mnie widzą jestem martwy. Postawiłem cicho łape kiedy poczułem inne wilki. Czyżby wataha. pewnie i tak mnie nie zechcom. Nagle zauwarzyłem śnieżno bjałom wadere.
,, Zabij jom" - usłyszałem głos w swojej głowie.
- Znowu. Nigdy w życiu - warknołem mu w odpowiedzi. Mjałem go dosyć. Stałem i patrzałem tylko w strone wadery. Gdybym się ruszył, ona pewnie była by już martwa.
Moon
sobota, 23 maja 2015
Od Nemidith
Chodziliśmy po lesie. Po raz pierwszy od bardzo dawna szłam tak z kimś,
nie będąc pod przymusem. Nie odzywałam się, ale moje myśli szalały. W
każdej chwili byłam gotowa do ucieczki, jednak im dłużej tak szliśmy,
tym pewniej się czułam. Nie wiem dlaczego, ale Jeff wcale nie był taki
straszny. Mówiąc szczerze, był nawet miły.
...
Miły. Słowo, którego znaczenie prawie zapomniałam.
Zatopiłam się w myślach, z których wyrwał mnie jego głos.
Jeff?
...
Miły. Słowo, którego znaczenie prawie zapomniałam.
Zatopiłam się w myślach, z których wyrwał mnie jego głos.
Jeff?
Od Jeff'a do Natashy
Warknąłem groźnie i skoczyłem na jednoroga. Nie miałem zamiaru pozwolić,
aby jakiś koń się ze mnie śmiał. Chwyciłem go za gardło. Próbował mnie
kopnąć, ale nie trafiał. Natasha skoczyła nas rozdzielić, ale zamiast
mnie to ona dostała kopytem. W tym momencie ja i rogacz zawahaliśmy się.
Odepchnął mnie kopniakiem w brzuch i podszedł do wadery. Uderzyłem o
ścianę jaskini i osunąłem się na ziemię warcząc. Z pyska pociekła mi
własna krew...
Saris? Natasha?
Saris? Natasha?
Od Jeff'a do Nemidith
Wyczułem jej zdenerwowanie i cofnąłem się-Wybacz-zreflektowałem się-Jak
to nie wiesz czy należysz do watahy?-zapytałem zdziwiony. Spojrzała na
mnie zawstydzona.-Wiesz... Potraktuję Cię jak członka stada, nie mam
ochoty na gonitwę i ewentualną walkę, więc witaj w domu
madame-uśmiechnął się szarmancko. Zawstydziła się jeszcze
bardziej-Zechcesz towarzyszyć mi podczas spaceru?-zaproponowałem.
-Oczywiście-odparła i razem ruszyliśmy lasem...
Nemidith? Ktoś?
-Oczywiście-odparła i razem ruszyliśmy lasem...
Nemidith? Ktoś?
piątek, 22 maja 2015
Od Natashy
Patrzyłam się ze zdziwieniem na Jeffa. A po chwili sobie przypomniałam co mu dałam.
- A tak faktycznie - i odłożyłam zioła do kuferka - podałam ci eliksir który anulował na 24 moc czytania w myślach.
Znów odwróciłam się do kuferka bo zobaczyłam że Jeff powoli się nie kontroluje.
- "Saris nie atakuj go wiem co zrobić" - powiedziałam w myślach do Jednorożca.
Gdy basior podszedł do mnie szybko się odwróciłam i włożyłam mu do paszczy ziele.
Chwile się pod krztusił a potem wypluł ziele. Zanim coś powiedział odezwałam się.
- A to jest dla twojego Szału - uśmiechnęłam się
Saris ze śmiechu przewrócił się na ziemi do góry brzuchem i zaczął rżeć ze śmiechu.
Zasłoniłam usta łapą by nie dostrzegł mojego chichotu. Mine jaką zrobił była nie ziemska.
?Saris?Jeff?
- A tak faktycznie - i odłożyłam zioła do kuferka - podałam ci eliksir który anulował na 24 moc czytania w myślach.
Znów odwróciłam się do kuferka bo zobaczyłam że Jeff powoli się nie kontroluje.
- "Saris nie atakuj go wiem co zrobić" - powiedziałam w myślach do Jednorożca.
Gdy basior podszedł do mnie szybko się odwróciłam i włożyłam mu do paszczy ziele.
Chwile się pod krztusił a potem wypluł ziele. Zanim coś powiedział odezwałam się.
- A to jest dla twojego Szału - uśmiechnęłam się
Saris ze śmiechu przewrócił się na ziemi do góry brzuchem i zaczął rżeć ze śmiechu.
Zasłoniłam usta łapą by nie dostrzegł mojego chichotu. Mine jaką zrobił była nie ziemska.
?Saris?Jeff?
Od Nemidith
- A skąd miałam wiedzieć że nie gryziesz? - oblizałam się nerwowo. Ten
wilk chyba nie był niebezpieczny, jednak nie potrafiłam przekonać samej
siebie i braku zagrożenia. - No i to nie mój teren.
- Nie należysz do naszej watahy? - przekrzywił łeb.
- Ja.... Nnnie wiem... - odwróciłam wzrok. Jeff zdawał się widzieć, co kotłuje się w moim umyśle. Chciałam znaleźć sobie jakąś "rodzinę", ale się bałam. Jak dotychczas nigdzie nie zabawiałam długo. Pozbywali się mnie jak niepotrzebnego śmiecia. Po tylu rozczarowaniach miałam prawo się obawiać.
Podniosłam wzrok i mnie zamurowało. Miałam pysk Jeff'a tuż przed moimi oczami. Za blisko! Powinno być co najmniej metr odstępu!
Nagle ogarnęło mnie onieśmielenie. Basior dalej się na mnie gapił.
- Cccco?!
Jeff? Sorki że krótkie
- Nie należysz do naszej watahy? - przekrzywił łeb.
- Ja.... Nnnie wiem... - odwróciłam wzrok. Jeff zdawał się widzieć, co kotłuje się w moim umyśle. Chciałam znaleźć sobie jakąś "rodzinę", ale się bałam. Jak dotychczas nigdzie nie zabawiałam długo. Pozbywali się mnie jak niepotrzebnego śmiecia. Po tylu rozczarowaniach miałam prawo się obawiać.
Podniosłam wzrok i mnie zamurowało. Miałam pysk Jeff'a tuż przed moimi oczami. Za blisko! Powinno być co najmniej metr odstępu!
Nagle ogarnęło mnie onieśmielenie. Basior dalej się na mnie gapił.
- Cccco?!
Jeff? Sorki że krótkie
Od Ashland'a
Patrzałem na nią spokojnie-Pójdę już sobie, przepraszam...-odparłem po
chwili milceznia i ruszyłem w stronę wyjścia. Wilczyca stanęła mi jednak
na drodze. Spojrzałem na nią podkulając ogon i kładąc uszy po sobie.
Zaskomliłem cicho, co chciała? Dlaczego najpierw na mnie nakrzyczała, a
teraz nie pozwala mi wyjść? Czekałem na jej reakcję...
Od Jeff'a do Natashy
Obudziłem się z bólem głowy... Au, ale przecież nic nie piłem. Po chwili
poczułem ciepło czyjegoś ciała i zapach wadery oraz jednoroga. O matko,
co ja robiłem?! Zauważyłem, że koń porusza łbem i wilczyca odwraca się w
moją stronę z jakimiś ziółkami. O co chodzi? Spróbowałem dowiedzieć się
czegoś z ich myśli, wspomnień... Co? Nie! Jak?! Pustka! Nie umiem
połączyć się z ich umysłami, co jest?! Spanikowany zerwałem się z
miejsca-Co żeście mi zrobili? Nie podchodź-warknąłem do wilczycy.
-Jeff, spokojnie. O co Ci chodzi?-zapytała spokojnie, a rogacz zaczął grzebać kopytem w ziemi ostrzegając mnie.
-Co mi daliście, że straciłem moc? Dlaczego nic nie czuję? Co się tu dzieje?!-spanikowałem... Zaczynałem wpadać w Szał.
-Jeff, spokojnie. O co Ci chodzi?-zapytała spokojnie, a rogacz zaczął grzebać kopytem w ziemi ostrzegając mnie.
-Co mi daliście, że straciłem moc? Dlaczego nic nie czuję? Co się tu dzieje?!-spanikowałem... Zaczynałem wpadać w Szał.
Od Jeff'a do Nemidith
Spojrzałem na nią spokojnie. Była nasza, żaden obcy. Cofnąłem się
lekko-Dlaczego się chowasz?-zapytałem jej spokojnie i usiadłem na ziemi.
Nie odpowiedziała mi, patrzyła na mnie chyba nieufnie. Nie chciałem być
chamem i nie spróbowałem przejrzeć jej umysłu. Patrzyliśmy się na
siebie w milczeniu, a powietrze zaczęło robić się ciężkie... -Jestem
Jeff, dla znajomych Jeff' y. A Ty, jak masz na imię?-zapytałem chcąc
przerwać tą ciszę. Wysiliłem się na przyjacielski uśmiech i czekałem na
odpowiedź.-No, ja nie gryzę-wyszczerzyłem się do niej chcąc ją ośmielić.
Tak Jeff' y, zachowuj się jak idiota przed obcą waderą. Nie wiem czy to
wyobraźnia płatała mi figle, ale chyba się uśmiechnęła. Tak delikatnie.
-Jestem Nemidith-usłyszałem odpowiedź. Uśmiechnąłem się do niej.
-Powiesz mi dlaczego się chowałaś?-chciałem ciągnąć rozmowę.
-Jestem Nemidith-usłyszałem odpowiedź. Uśmiechnąłem się do niej.
-Powiesz mi dlaczego się chowałaś?-chciałem ciągnąć rozmowę.
czwartek, 21 maja 2015
Od Taravii
Zobaczyłam tego malucha w jaskini rodziców Moon. Nie wiedziałam co z nim zrobić. Jeszcze by mnie rozszyfrował.
-Ej , mały , zmiataj stąd. -Warknęłam. Basior leniwie otworzył oczy , po czym spojrzał na mnie i się trochę rozluźnij.
-Ty nie jesteś Volvery ani Alexem , ani Nel!-Powiedziałam. Zgromiłam go wzrokiem.
-Jestem twoją matką i masz stąd iść!-Warknęłam.
-Moja matka mnie zostawiła.-Zaprzeczył.
Ashland?
-Ej , mały , zmiataj stąd. -Warknęłam. Basior leniwie otworzył oczy , po czym spojrzał na mnie i się trochę rozluźnij.
-Ty nie jesteś Volvery ani Alexem , ani Nel!-Powiedziałam. Zgromiłam go wzrokiem.
-Jestem twoją matką i masz stąd iść!-Warknęłam.
-Moja matka mnie zostawiła.-Zaprzeczył.
Ashland?
Od Natashy
Spojrzałam na niego nie pewnie. Nie miałam zamiaru nic mówić o Cieniach.
Po chwili usłyszałam w myślach.
- "Natasho, gdzie jesteś ! " - usłyszałam głos Sarisa.
Szybko zamknęłam aułre by mnie nie znalazł. Lecz nie zdążyłam bo Saris wybieg nagle zarośli i walną swoim kopytem w głowę Jeffa.
Basior padł na ziemie.
- "Zabiłeś go!" -krzyknęłam do Sarisa.
Saris delikatnie szturchną Jeffa.
-" Nie, zabiłem tylko uśpiłem " - zaśmiał się Saris - " Zobaczymy kto teraz zapoluje na Jednorożce" - już chciał go przydeptać gdy krzyknęłam.
- " Saris stój, nie bądź taki" - pochyliłam się nad basiorem.
Miał na głowie niezłego guza od Sarisa.
Przyłożyłam łapę do krwiaka. Wyszeptałam zaklęcie. Guz powoli za czą znikać lecz nie zbudziło to Jeffa.
- "Saris, weź go na grzbiet " - powiedziałam podnosząc basiora.
- "Chyba sobie żartujesz !?"
Zmarszczyłam brwi.
- "Dobra " - usiadł na ziemi - "A niech tylko spróbuje przejść koło stada to tak nim się zajmę ze ni wstanie"
Spojrzałam na niego wściekle.
-" Saris !"
-" Dobra, zrobię mu kilka ran" - i wstaną
- "Nie zrobisz mu żadnej krzywdy słyszysz!" - krzyknęłam do niego.
- 'Niech ci będzie" - odparł.
Ruszyliśmy, prowadziłam go do mojej pięknej jaskini.
- "Ładnie tu" - powiedział z uznaniem Saris gdy dotarliśmy.
- "Dziękuję" - uśmiechnęłam się.
Saris oparł basiora o drzewo.
- "Co chcesz z tym basiorem zrobić" - spytał Saris.
- "Najpierw uleczę , a potem się zobaczy" - i podeszłam do kuferka.
Wyciągnęłam rośliny leczące i miskę.
- "A j a wybije mu z głowy zabijanie Cieni, i to dosłownie" - rzekł Saris.
Spojrzałam na niego.
- "Dobra, dobra" - i położył się koło basiora.
?Jeff?Saris?
Po chwili usłyszałam w myślach.
- "Natasho, gdzie jesteś ! " - usłyszałam głos Sarisa.
Szybko zamknęłam aułre by mnie nie znalazł. Lecz nie zdążyłam bo Saris wybieg nagle zarośli i walną swoim kopytem w głowę Jeffa.
Basior padł na ziemie.
- "Zabiłeś go!" -krzyknęłam do Sarisa.
Saris delikatnie szturchną Jeffa.
-" Nie, zabiłem tylko uśpiłem " - zaśmiał się Saris - " Zobaczymy kto teraz zapoluje na Jednorożce" - już chciał go przydeptać gdy krzyknęłam.
- " Saris stój, nie bądź taki" - pochyliłam się nad basiorem.
Miał na głowie niezłego guza od Sarisa.
Przyłożyłam łapę do krwiaka. Wyszeptałam zaklęcie. Guz powoli za czą znikać lecz nie zbudziło to Jeffa.
- "Saris, weź go na grzbiet " - powiedziałam podnosząc basiora.
- "Chyba sobie żartujesz !?"
Zmarszczyłam brwi.
- "Dobra " - usiadł na ziemi - "A niech tylko spróbuje przejść koło stada to tak nim się zajmę ze ni wstanie"
Spojrzałam na niego wściekle.
-" Saris !"
-" Dobra, zrobię mu kilka ran" - i wstaną
- "Nie zrobisz mu żadnej krzywdy słyszysz!" - krzyknęłam do niego.
- 'Niech ci będzie" - odparł.
Ruszyliśmy, prowadziłam go do mojej pięknej jaskini.
- "Ładnie tu" - powiedział z uznaniem Saris gdy dotarliśmy.
- "Dziękuję" - uśmiechnęłam się.
Saris oparł basiora o drzewo.
- "Co chcesz z tym basiorem zrobić" - spytał Saris.
- "Najpierw uleczę , a potem się zobaczy" - i podeszłam do kuferka.
Wyciągnęłam rośliny leczące i miskę.
- "A j a wybije mu z głowy zabijanie Cieni, i to dosłownie" - rzekł Saris.
Spojrzałam na niego.
- "Dobra, dobra" - i położył się koło basiora.
?Jeff?Saris?
wtorek, 19 maja 2015
Od Ashland'a
Bawiłem się w trawie goniąc koniki polne i motyle. Miały takie kolorowe
skrzydełka. Brakowało mi, że w wataszy nie ma wiele szczeniąt i muszę
bawić się sam. Goniłem teraz ślicznego żółtego motylka ujadając
radośnie. Czasem potykałem się o własne łapy, momentami nieświadomie
używałem mocy i znajdowałem się przed owadem. Kiedy straciłem z oczu
żółte skrzydła stworzonka zacząłem gonić wiewiórkę. Niestety weszła na
drzewo znajdujące się nad urwiskiem... Próbowałem wspiąć się za nią, ale
spod łapy osunęła mi się ziemia i sturlałem się do czyjeś jamy obijając
sobie wszystko.-Ał...-jęknąłem płaczliwie i podniosłem się do pozycji
siedzącej. Otrzepałem futerko z kurzu i rozejrzałem się. Ta jaskinia
wyglądała jakby należała do kogoś ważnego, pachniała również znanym
zapachem. Poczułem senność i ułożyłem się na cudzym legowisku... Zanim
zasnąłem zobaczyłem wilka w wejściu i od razu przypomniałem sobie w
czyjej jaskini spałem... Rodziny alfa.
Alfy?
Alfy?
Od Jeff'a
~Chciała wedrzeć się do mojego umysły, głupia-przyduszałem ją łapą. Nie
wywinie mi się tak łatwo. Próbowała mnie odepchnąć, na marne. Traciła
tylko cenne siły. Zaśmiałem się złośliwie. Moje oczy zaczęły się robić
martwe, ale pełne szału... Łapy powiększyły się.~Nie! Muszę się
uspokoić-zacząłem oddychać spazmatycznie widząc w jej oczach strach.
Wytrąciłem jej broń z łapy i powoli ją puściłem. Od razu odskoczyła.
Próbowała sięgnąć broń, ale po prostu jak ciekawskiemu szczeniakowi
przydepnąłem jej łapę
-Ał!-oburzyła się i spojrzała na mnie obrażona. Wywróciłem oczami.-Po co za mną szedłeś?-padło pytanie, a ja spojrzałem na nią skupiony.
-Nie za Tobą, za rogaczami. Należę do tych, którzy są w stanie na nie zapolować.-odparłem uśmiechając się wrednie.-Nie martw się, odechciało mi się.-rzuciłem obojętnie widząc jej minę i pozycję świadczącą o gotowości do skoku.-Spokojnie. Może zanim mnie zabijesz, przedstawisz się?-zapytał w miarę uprzejmym głosem.-Wybacz, gdzie moje maniery... Jestem Jeff, dla znajomych Jeff'y, do usług-przedstawiłem się. Widziałem, że się zawahała. Choć znałem jej imię, chciałem usłyszeć je z jej ust. Czekałem.
-Mam na imię Natasha-odparła cicho.
-Miło poznać. Zechcesz opowiedzieć mi co łączy Cię z rogaczami?-zapytałem rzucając jej broń...
Natasha? Ktoś inny?
-Ał!-oburzyła się i spojrzała na mnie obrażona. Wywróciłem oczami.-Po co za mną szedłeś?-padło pytanie, a ja spojrzałem na nią skupiony.
-Nie za Tobą, za rogaczami. Należę do tych, którzy są w stanie na nie zapolować.-odparłem uśmiechając się wrednie.-Nie martw się, odechciało mi się.-rzuciłem obojętnie widząc jej minę i pozycję świadczącą o gotowości do skoku.-Spokojnie. Może zanim mnie zabijesz, przedstawisz się?-zapytał w miarę uprzejmym głosem.-Wybacz, gdzie moje maniery... Jestem Jeff, dla znajomych Jeff'y, do usług-przedstawiłem się. Widziałem, że się zawahała. Choć znałem jej imię, chciałem usłyszeć je z jej ust. Czekałem.
-Mam na imię Natasha-odparła cicho.
-Miło poznać. Zechcesz opowiedzieć mi co łączy Cię z rogaczami?-zapytałem rzucając jej broń...
Natasha? Ktoś inny?
poniedziałek, 18 maja 2015
Od Natashy
Spojrzałam na niego lecz po chwili obróciłam głowę. Skrzywiłam się, nie
lubiłam za bardzo basiorów (w wcześniejszej watasze prawie wszyscy się o
nią bili więc odeszła od watahy).
- "Najwyraźniej nie chce podejść, dobra inaczej się zabawimy" - powiedziałam w myślach i zamknęłam oczy.
Weszłam do jego umysłu nie zwracając największej uwagi. Chodziłam po najciemniejszych ścieżkach szukając jego wszystkich myśli i wspomnień. Lecz jego umyśl rozchodziła się bariera ochrona tak silną ze jakbym chciała się przedostać zrobiłabym dużo hałasu.
- "Nieźle " - powiedziałam z uznaniem w myślach.
Po chwili wymyśliłam inną strategie.
Wstałam jakby nigdy nic i poszłam w kierunku najbliższych drzew. Ostrze miałam ciągle wysunięte tak na wypadek ataku. Gdy ominęłam kilka drzew spojrzałam szybko za ramie.
Szedł za mną. Uśmiechnęłam się i dalej poszłam.
Zwiększyłam tępo, tym razem pobiegłam i gdy ominęłam największe drzewo weszłam na jego konary tak by basior mnie nie zauważył.
Schowałam ukryte ostrze i cicho siedziałam na konarze.
Pode mną był basior. Uśmiechnęłam się w duchu. Rozglądał się i to był dla niego błąd.
Skoczyłam. Gdy spadałam na jego grzbiet ten szybko się odwrócił złapał minie w powietrzu i przywalił do ziemi.
- Auł !! - krzyknęłam
?basior?
- "Najwyraźniej nie chce podejść, dobra inaczej się zabawimy" - powiedziałam w myślach i zamknęłam oczy.
Weszłam do jego umysłu nie zwracając największej uwagi. Chodziłam po najciemniejszych ścieżkach szukając jego wszystkich myśli i wspomnień. Lecz jego umyśl rozchodziła się bariera ochrona tak silną ze jakbym chciała się przedostać zrobiłabym dużo hałasu.
- "Nieźle " - powiedziałam z uznaniem w myślach.
Po chwili wymyśliłam inną strategie.
Wstałam jakby nigdy nic i poszłam w kierunku najbliższych drzew. Ostrze miałam ciągle wysunięte tak na wypadek ataku. Gdy ominęłam kilka drzew spojrzałam szybko za ramie.
Szedł za mną. Uśmiechnęłam się i dalej poszłam.
Zwiększyłam tępo, tym razem pobiegłam i gdy ominęłam największe drzewo weszłam na jego konary tak by basior mnie nie zauważył.
Schowałam ukryte ostrze i cicho siedziałam na konarze.
Pode mną był basior. Uśmiechnęłam się w duchu. Rozglądał się i to był dla niego błąd.
Skoczyłam. Gdy spadałam na jego grzbiet ten szybko się odwrócił złapał minie w powietrzu i przywalił do ziemi.
- Auł !! - krzyknęłam
?basior?
środa, 13 maja 2015
Od Jeff'a
Spojrzałem jeszcze na rogacze i ruszyłem jej śladem po drzewach.
Zaskoczony zauważyłem, że na broń. Nieumyślnie złamałem patyki, które
spadły w krzaki robiąc hałas. Skarciłem siebie w duchu i skoczyłem na
kolejne drzewo... Niestety przeceniłem swoje umiejętności i tylna łapa
zjechała z kory. Rozjerzała się, a promień słoneczny odbity w jej broni
poraził mnie w oczy. Korony tutaj były rzadsze i jeśli tylko lepiej się
przyjrzeć mogła mnie zauważyć. Co ona robi z rogaczami? Kim są kotojady i
dlaczego od razu z bronią... Przysiadłem i czekałem, aż mnie zauważy...
Nasze spojrzenia się spotkały...
Natasha? Pozostali?
Natasha? Pozostali?
poniedziałek, 11 maja 2015
Od Natashy
Gdy rozmawiałam z Cieniami, poczułam ,że ktoś wtargną do mego umysłu.
-"Kim jesteś?" - spytałam, nie odpowiedziawszy na jego pytanie.
Zaczęłam się rozglądać, szukając wzrokiem tego kto zadał mi pytanie. Gdy nic nie dostrzegłam zaczęłam się niepokoić. Jednorożce za uwarzyły to i również się rozglądały.
-"Co się dzieje, Natasho?" - spytał Saris.
Nie podoba mi się to. Ktoś nas śledził. Musiałam coś w myśleć by na razie nie przyglądać się sprawie, o Kotojadach. Nie chciałam straszyć Cieni, ze ktoś nas obserwuje więc spokojnie odpowiedziałam do Sarisa i Ćela.
- "Przepraszam was, muszę iść. Dziś wieczorem zajmie się tą sprawą!" - Zanim coś powiedzieli pobiegłam w głąb lasu.
Po chwili wybiegłam na leśną polane. Zamknęłam aurę, i powiedziałam sama do siebie w myślach.
- "Zaczynamy zabawę"
Usiadłam plecami w kierunku z którego przybiegłam na polane.
Wysunęłam ukryte ostrze tak by je nikt nie zobaczył.
Miałam tylko nadzieje ,że ten ktoś się pojawi.
Za sobą usłyszałam szelest. Uśmiechnęłam się szyderczo, czekając aż ten ktoś się zbliży...
?Cienie?Ktoś?
-"Kim jesteś?" - spytałam, nie odpowiedziawszy na jego pytanie.
Zaczęłam się rozglądać, szukając wzrokiem tego kto zadał mi pytanie. Gdy nic nie dostrzegłam zaczęłam się niepokoić. Jednorożce za uwarzyły to i również się rozglądały.
-"Co się dzieje, Natasho?" - spytał Saris.
Nie podoba mi się to. Ktoś nas śledził. Musiałam coś w myśleć by na razie nie przyglądać się sprawie, o Kotojadach. Nie chciałam straszyć Cieni, ze ktoś nas obserwuje więc spokojnie odpowiedziałam do Sarisa i Ćela.
- "Przepraszam was, muszę iść. Dziś wieczorem zajmie się tą sprawą!" - Zanim coś powiedzieli pobiegłam w głąb lasu.
Po chwili wybiegłam na leśną polane. Zamknęłam aurę, i powiedziałam sama do siebie w myślach.
- "Zaczynamy zabawę"
Usiadłam plecami w kierunku z którego przybiegłam na polane.
Wysunęłam ukryte ostrze tak by je nikt nie zobaczył.
Miałam tylko nadzieje ,że ten ktoś się pojawi.
Za sobą usłyszałam szelest. Uśmiechnęłam się szyderczo, czekając aż ten ktoś się zbliży...
?Cienie?Ktoś?
sobota, 9 maja 2015
Od Nemidith
Przysiadłam na pagórku. Rozglądałam się dokoła, starając się zapamiętać
teren. Otrzepałam futro z porannej rosy i lekko zbiegłam po zboczu.
Przemykałam pomiędzy drzewami, nie mając nic lepszego do roboty.
Zatrzymałam się, słysząc szelest gałęzi. Spojrzałam w górę. Nie było tam
nic, co mogłoby zwrócić moją uwagę. Powoli ruszyłam dalej.
Już po kilku metrach znów przystanęłam. Możliwe że mi się zdawało, ale słyszałam inne kroki, odbijające się echem za moimi. I zapach innego wilka. Rzuciłam się biegiem przed siebie, ale kroki wciąż za mną podążały. Wskoczyłam w krzaki i starałam się ukryć, jednak krzaki nade mną rozsunęły się i ukazał się wilczy łeb.
< Dokończy ktoś? >
Już po kilku metrach znów przystanęłam. Możliwe że mi się zdawało, ale słyszałam inne kroki, odbijające się echem za moimi. I zapach innego wilka. Rzuciłam się biegiem przed siebie, ale kroki wciąż za mną podążały. Wskoczyłam w krzaki i starałam się ukryć, jednak krzaki nade mną rozsunęły się i ukazał się wilczy łeb.
< Dokończy ktoś? >
Od Jeff' a
Szedłem tropem cienia... Poruszałem się szybko i bezszelestnie. Dyszałem
cicho przechodząc pod wystającym konarem. W moim umyśle rozbrzmiały już
głosy, zapach jednorożców był bardziej wyraźny. Przyspieszyłem kładąc
uszy po sobie. Wśród nich wyraźny był zapach wilka, wadery. Wdrapałem
się cicho na drzewo i zacząłem skakać po gałęziach. Dwa gatunki cieni i
wśród nich znana mi tylko z widzenia wilczyca. Musnąłem jej umysł i
przeskoczyłem na kolejną gałąź. Mierzyłem wzrokiem przebywające tam
rogacze... Usiadłem w końcu w gęstej koronie drzew i bez wahania
odezwałem się w umyśle do wilczycy
~Co tu robisz?-zamknąłem oczy, aby przypadkiem za szybko mnie nie wypatrzyła. Zdarzało się, że zdradzały mnie świecące ślepia. Musiałem zdać się na instynkt i swoje umiejętności, aby przesunąć się na kolejne drzewo. Otworzyłem na chwilę oczy i zauważyłem, że się rozgląda.
Natasha? Cienie?
~Co tu robisz?-zamknąłem oczy, aby przypadkiem za szybko mnie nie wypatrzyła. Zdarzało się, że zdradzały mnie świecące ślepia. Musiałem zdać się na instynkt i swoje umiejętności, aby przesunąć się na kolejne drzewo. Otworzyłem na chwilę oczy i zauważyłem, że się rozgląda.
Natasha? Cienie?
Od Natashy
Podeszłam do jednego leżącego jednorożca który był od wodnego stada.
Wpatrywałam się w niego ,badając czy ma jakieś dziwne znaki itp.
Podszedł do mnie Saris i powiedział;
-" Jak myślisz czemu one nas zaatakowały?"
Rozgarnęłam grzywę Cienia wodnego i zobaczyłam na jego szyi taki znak:
- Ciekawe - dotknęłam znaku a ten zabłysł na czerwono i sparzył moją łapę. Krzyknęłam z bólu.
-"Natasho nic ci nie jest !?" - krzykną podbiegający do mnie Saris
-"Już wszystko dobrze" - uśmiechnęłam się
Pogłaskałam go po karu. Nagle wpadły za drzew jednorożce (za łoże się że to byli zwiadowcy). Coś powiedziały do Ćela a ten poprosił żebym do nie go podeszła. Zrobiłam co kazał i już byłam przy nich.
- "Moi zwiadowcy powiedzieli ze są w Kotojady w lesie."
- "Kotojady przecież one nie istnieją" - powieszałam ze zdziwieniem.
Kotojady w legendach były najstraszniejszymi stworami-cieniami które chciały przejąc władze nad światem. Toczyły z bogami wojny (były największe na świecie) .Gdy przez przypadek jakiś Kotojad zdemaskował plany swych braci, ostatnia wojna się rozpoczęła, oczywiście bogowie wygrali i wysłali je do Edenu. Ale teraz w jakiś sposób uciekły.
Tak wygląda (miej więcej) Kotojad:
?Saris?Ćelo?i inni?
-" Jak myślisz czemu one nas zaatakowały?"
Rozgarnęłam grzywę Cienia wodnego i zobaczyłam na jego szyi taki znak:
- Ciekawe - dotknęłam znaku a ten zabłysł na czerwono i sparzył moją łapę. Krzyknęłam z bólu.
-"Natasho nic ci nie jest !?" - krzykną podbiegający do mnie Saris
-"Już wszystko dobrze" - uśmiechnęłam się
Pogłaskałam go po karu. Nagle wpadły za drzew jednorożce (za łoże się że to byli zwiadowcy). Coś powiedziały do Ćela a ten poprosił żebym do nie go podeszła. Zrobiłam co kazał i już byłam przy nich.
- "Moi zwiadowcy powiedzieli ze są w Kotojady w lesie."
- "Kotojady przecież one nie istnieją" - powieszałam ze zdziwieniem.
Kotojady w legendach były najstraszniejszymi stworami-cieniami które chciały przejąc władze nad światem. Toczyły z bogami wojny (były największe na świecie) .Gdy przez przypadek jakiś Kotojad zdemaskował plany swych braci, ostatnia wojna się rozpoczęła, oczywiście bogowie wygrali i wysłali je do Edenu. Ale teraz w jakiś sposób uciekły.
Tak wygląda (miej więcej) Kotojad:
?Saris?Ćelo?i inni?
piątek, 8 maja 2015
Od Natashy
Saris przebieg koło wysokich drzew i po chwili byliśmy na polanie.
Jednorożec zahamował nagle, a ja nie utrzymałam się na jego grzbiecie
wyleciałam w powietrze i upadlam przed kopytami Cienia. Szybko wstałam i
otrzepałam z siebie ziemie.
Spojrzałam na polane ,wszędzie były jednorożce. Po jednej stronie leżała jakby nie żywa stado wodne (czyli mieszkają przy jeziorach i rzekach), a po drugie leśne stado do którego należy Saris. Niektóre z Cieni (leśnego stada) leżały okaleczone a nie które stały również miały pełno ran. Saris pokazał mi drogę do przywódcy. Gdy przyglądałam się jednorożcom ich kolorowe oczka wyrażały bul i nie dowierzanie co się przed chwilą stało.
- "Witaj, Natasho" - powiedział w myślach przywódca(tylko tak mogłam się porozumiewać ze zwierzętami).
- "Witaj, Ćelo" - skłoniłam się.
Cień również skłonił się. Ćelo miał pełno ran ,na to wyglądało że próbował powstrzymać najwięcej jednorożców. Widziałam w jego oczach więcej bólu niż u innych Cieni.
- "Czy byś mogła uleczyć nas swoją magią? I zna mi rozwikłać tą tragedie?" -spytał.
- "Oczywiście"- i tak zaczęłam chodzić od jednorożca do jednorożca.
Już było pod wieczór gdy ostatni jednorożec został uleczony.
Saris?Ćelo?i inne jednorożce?
Spojrzałam na polane ,wszędzie były jednorożce. Po jednej stronie leżała jakby nie żywa stado wodne (czyli mieszkają przy jeziorach i rzekach), a po drugie leśne stado do którego należy Saris. Niektóre z Cieni (leśnego stada) leżały okaleczone a nie które stały również miały pełno ran. Saris pokazał mi drogę do przywódcy. Gdy przyglądałam się jednorożcom ich kolorowe oczka wyrażały bul i nie dowierzanie co się przed chwilą stało.
- "Witaj, Natasho" - powiedział w myślach przywódca(tylko tak mogłam się porozumiewać ze zwierzętami).
- "Witaj, Ćelo" - skłoniłam się.
Cień również skłonił się. Ćelo miał pełno ran ,na to wyglądało że próbował powstrzymać najwięcej jednorożców. Widziałam w jego oczach więcej bólu niż u innych Cieni.
- "Czy byś mogła uleczyć nas swoją magią? I zna mi rozwikłać tą tragedie?" -spytał.
- "Oczywiście"- i tak zaczęłam chodzić od jednorożca do jednorożca.
Już było pod wieczór gdy ostatni jednorożec został uleczony.
Saris?Ćelo?i inne jednorożce?
czwartek, 7 maja 2015
Nowe!
Oto Moon , zaginiona córka Alex'a i Volvery!
(Nel , to ta niespodzianka , jeśli w ogóle wejdziesz)
Oto Taravia , wielka wojowniczka!
Od Alex'a
Nikt nie mógł w to uwierzyć. Po tylu latach , znowu widzę moją córkę , Moon. Volvery od razu przybiegła , po czym nasz uścisk jeszcze bardziej się powiększył. Po minucie Moon puściła.
-Mamo , tato , oto Taravia.-Powiedziała Moon , wskazując na tę żółtą waderę , która przez większość czasu wpatrywała się w niebo. Jakby na zawołanie , wadera wyciągnęła sztylet z pochwy , po czym ukłoniła się przede mną i Volvery.
-Taravia , panie.-Wyszeptała. Widocznie Moon opowiadała jej , że jesteśmy alfami.
-Zatrzymacie się u nas?-Zapytała wreszcie Volvery. Taravia otworzyła usta , ale jak zwykle szybka Moon powiedziała:
-Nie mamy wyboru!
-Chodźcie , oprowadzimy was po wataszy. Dużo się zmieniło od początku , kiedy tutaj doszłaś , Moon.-Powiedziałem. Wszyscy ruszyli za mną , tylko Taravia stała z głową zwróconą ku niebu. Po chwili coś zaszemrało , a kiedy się odwróciłem , Taravii nie było.
Reszta?
-Mamo , tato , oto Taravia.-Powiedziała Moon , wskazując na tę żółtą waderę , która przez większość czasu wpatrywała się w niebo. Jakby na zawołanie , wadera wyciągnęła sztylet z pochwy , po czym ukłoniła się przede mną i Volvery.
-Taravia , panie.-Wyszeptała. Widocznie Moon opowiadała jej , że jesteśmy alfami.
-Zatrzymacie się u nas?-Zapytała wreszcie Volvery. Taravia otworzyła usta , ale jak zwykle szybka Moon powiedziała:
-Nie mamy wyboru!
-Chodźcie , oprowadzimy was po wataszy. Dużo się zmieniło od początku , kiedy tutaj doszłaś , Moon.-Powiedziałem. Wszyscy ruszyli za mną , tylko Taravia stała z głową zwróconą ku niebu. Po chwili coś zaszemrało , a kiedy się odwróciłem , Taravii nie było.
Reszta?
Od Natashy
Siedziałam na Moście Szumu i rozmyślałam co było i co będzie. Miałam
zamknięte oczy, czasami tylko otwierałam jedno oko gdy coś wpadało do
rzeczki. Skupiona usłyszałam głos w mojej głowie.
- "Natasho !!"
Odwróciłam się i zobaczyłam czarnego jednorożca o złotym rogu i kopytach.
- "Saris, jak cię dawno nie widziałam koniku" - i przytuliłam jego wielką głowę.
- "Nie jestem konikiem!!" - krzykną mi w myślach i walną kopytem o ziemie.
Roześmiałam się i powiedziałam.
- "No wiem"
- "Natasho musisz zemną iść" - rzekł po chwili i uklękną bym weszła na jego grzbiet.
- "A co się stało" - powiedziałam gdy weszłam na jego grzbiet i galopem pojechaliśmy w głąb lasu.
- "Zaatakowano nas, ale najdziwniejsze ,że to są Cienie" - powiedział przyspieszając.
- "Co?! Jednorożce przecież nigdy nie atakowały, nikogo" - powiedziałam z trudem utrzymując się na grzbiecie Sarisa.
Saris całą drogę mi opowiadał co się stało .Aż nie mogłam w to uwierzyć.
?Saris?
- "Natasho !!"
Odwróciłam się i zobaczyłam czarnego jednorożca o złotym rogu i kopytach.
- "Saris, jak cię dawno nie widziałam koniku" - i przytuliłam jego wielką głowę.
- "Nie jestem konikiem!!" - krzykną mi w myślach i walną kopytem o ziemie.
Roześmiałam się i powiedziałam.
- "No wiem"
- "Natasho musisz zemną iść" - rzekł po chwili i uklękną bym weszła na jego grzbiet.
- "A co się stało" - powiedziałam gdy weszłam na jego grzbiet i galopem pojechaliśmy w głąb lasu.
- "Zaatakowano nas, ale najdziwniejsze ,że to są Cienie" - powiedział przyspieszając.
- "Co?! Jednorożce przecież nigdy nie atakowały, nikogo" - powiedziałam z trudem utrzymując się na grzbiecie Sarisa.
Saris całą drogę mi opowiadał co się stało .Aż nie mogłam w to uwierzyć.
?Saris?
środa, 6 maja 2015
Od Alex'a
Wybrałem się z Volvery nad plażę. Taka wolna przechadzka. Na plaży były dwie wadery. Jedna żółta z mieczem u boku oraz... nie widziałem tej drugiej , ponieważ żółta ją zastawiała. Nie mówiliśmy z Volvery nic. Po prostu oglądaliśmy naszą watahę. W końcu zauważyłem , że Volvery była albo zaskoczona , albo przerażona...
-Volvery...? So się stało...?-Wyszeptałem.
-Po...Popatrz w prawo.-Powiedziała , zamykając ciężko oczy. Zauważyłem jak łza spływa jej po pysku. Odwróciłem głową w prawo i...
-,,Moon''.-Pomyślałem. Zaraz jednak rozwiałem te myśli. Odwróciłem się do Volvery.
-Kiedy Moon zaginęła miała kilka miesięcy. Nie może być taka duża!-Warknąłem.
-Alex , Moon byłaby teraz nastolatką...-Wyszeptała Volvery. To było zbyt wiarygodne. Volvery miała rację.
Wstałem i ruszyłem w ich stronę. Nagle żółta wadera zrobiła gwałtowny ruch. Podłożyła mi miecz pod gardło.
-Taravia , przestań!-Warknęła ,,Moon''. Miała taki sam , anielski głos...
-Moon...?-Wyszeptałem , odpychając miecz.
-Tata!-Wykrzyknęła , po czym zaczęła mnie tulić.
Volvery? Moon? Taravia? Ktoś inny?
-Volvery...? So się stało...?-Wyszeptałem.
-Po...Popatrz w prawo.-Powiedziała , zamykając ciężko oczy. Zauważyłem jak łza spływa jej po pysku. Odwróciłem głową w prawo i...
-,,Moon''.-Pomyślałem. Zaraz jednak rozwiałem te myśli. Odwróciłem się do Volvery.
-Kiedy Moon zaginęła miała kilka miesięcy. Nie może być taka duża!-Warknąłem.
-Alex , Moon byłaby teraz nastolatką...-Wyszeptała Volvery. To było zbyt wiarygodne. Volvery miała rację.
Wstałem i ruszyłem w ich stronę. Nagle żółta wadera zrobiła gwałtowny ruch. Podłożyła mi miecz pod gardło.
-Taravia , przestań!-Warknęła ,,Moon''. Miała taki sam , anielski głos...
-Moon...?-Wyszeptałem , odpychając miecz.
-Tata!-Wykrzyknęła , po czym zaczęła mnie tulić.
Volvery? Moon? Taravia? Ktoś inny?
wtorek, 5 maja 2015
poniedziałek, 4 maja 2015
Otwarcie... Nr. 2 ;)
Uff... Musiałam wszystkie strony zaprojektować i w ogóle , ale nareszcie mogę powiedzieć , że wataha znowu działa! Została odświeżona , wszyscy członkowie usunięci. Napisałam do niektórych członków , mam nadzieję , że się spodoba. Kto będzie chciał wrócić , to wróci , a kto nie... To nie wróci. Proste.
Poza tym zmienię konto na google na ,,Smoczysko i Wilczysko'' , bo ma wiele wspomnień :)
A więc no... Zaczynamy! ^^
~Alfa Alex
Poza tym zmienię konto na google na ,,Smoczysko i Wilczysko'' , bo ma wiele wspomnień :)
A więc no... Zaczynamy! ^^
~Alfa Alex
niedziela, 3 maja 2015
Ogłoszenie
Jak widzicie... Nasza wataha nie działa.
Ostatnio widziałam: Mentos jest aktywna , ale... Dlaczego tutaj nie wchodzi???
Nie mam serca , by ją zamknąć. Sami wiecie... Jesteśmy do siebie przywiązani i w ogóle. Wataha tak więc zostanie zresetowana. Szykujcie się , na nową erę! Niedługo dojdzie nowy formularz , oraz... no... wszystkie wilki zostaną zresetowane , więc Nel-musisz wysłać ponownie formularz i mam dla ciebie niespodziankę ;)
Oczekujcie zmian! ^^
~Alex
Ostatnio widziałam: Mentos jest aktywna , ale... Dlaczego tutaj nie wchodzi???
Nie mam serca , by ją zamknąć. Sami wiecie... Jesteśmy do siebie przywiązani i w ogóle. Wataha tak więc zostanie zresetowana. Szykujcie się , na nową erę! Niedługo dojdzie nowy formularz , oraz... no... wszystkie wilki zostaną zresetowane , więc Nel-musisz wysłać ponownie formularz i mam dla ciebie niespodziankę ;)
Oczekujcie zmian! ^^
~Alex
Subskrybuj:
Posty (Atom)